Witajcie :)
Jesień zbliża się wielkimi krokami, więc zaczęłam robić przetwory.
Nie oznacza to jednak, że przestałam robić na szydełku. Już niedługo wstawię kolejne rękodzieła :)
Ale bardzo chciałam się Wam pochwalić moim debiutem w robieniu przetworów.
Mam już w swojej spiżarni soki z:
- mniszka lekarskiego (miodek majowy), który zrobiłam już w maju, a teraz jest jak znalazł;
- jagód;
- pędów sosny (także majowy);
- malin;
- aronii
- i z czarnego bzu, który zrobiłam wczoraj.
W internecie znalazłam różne przepisy na ten sok, jednak postanowiłam zrobić go po swojemu.
Składniki, które użyłam do przygotowania soku:
- około 3kg owoców czarnego bzu
- 1 kg cukru
- 2 cytryny
W niezbyt ładny, bo deszczowy dzień udałam się do lasu i nazrywałam owoce czarnego bzu.
W domu, za pomocą widelca usunęłam owoce z baldachimów. Jagódki muszą być dojrzałe - czarne i lśniące. Zielone i niedojrzałe należy wyrzucić.
I pamiętajmy! NIE WOLNO JEŚĆ SUROWYCH OWOCÓW CZARNEGO BZU!!! Zawiera on substancję o nazwie sambunigryna, która jest TRUJĄCA, lecz pod wpływem wysokiej temperatury rozpada się. Tutaj znajdziecie więcej informacji o właściwościach leczniczych czarnego bzu.
Obrane i umyte owoce mój ukochany tato przepuścił przez sokownik i otrzymałam około 2,5 litra płynu.
Do czystego soku dolałam jeszcze 1,5 litra wody i 1 kg cukru. Pozostawiłam do zagotowania.
Po zagotowaniu odszumowałam sok i dodałam sok z jednej cytryny i plasterki drugiej. Gotowałam sok przez 3 godziny tak dla pewności, aby ten trujący związek się rozpadł; lecz w różnych przepisach czytałam o dużo krótszym gotowaniu.
Po upływie 3 godzin sok dość odparował, ale i tak było go sporo. Przelałam gotujący się sok do butelek i odstawiłam do góry dnem (nie potrzeba wtedy już pasteryzować).
Dziś rano sprawdziłam czy butelki są zamknięte, podpisałam i są już w spiżarni :)
A oto efekt:
Jest pyszny :)
Na zdrowie!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz