Rękodzieła Bogusi

Rękodzieła Bogusi

wtorek, 2 września 2014

Jak kto woli - zazdroska lub bieżnik.

Witajcie!
Tak jak obiecałam, ten post będzie o szydełkowaniu.
Dawno już zrobiłam tę zazdroskę, ale dopiero niedawno odkryłam jej piękno i zastosowanie na nowo. Przecudnie nadaje się na okno, tworząc romantyczny klimat, ale pięknie prezentuje się także jako bieżnik, co zobaczycie na zdjęciach.
Niedługo odlecą ptaki, ale ja swoje mam na dłużej, a w salonie moich wspaniałych rodziców, prezentują się rewelacyjnie :)


Miłego dnia :)

Zdrowe rękodzieło, czyli sok z czarnego bzu.

Witajcie :)
Jesień zbliża się wielkimi krokami, więc zaczęłam robić przetwory.
Nie oznacza to jednak, że przestałam robić na szydełku. Już niedługo wstawię kolejne rękodzieła :)
Ale bardzo chciałam się Wam pochwalić moim debiutem w robieniu przetworów.
 Mam już w swojej spiżarni soki z:
- mniszka lekarskiego (miodek majowy), który zrobiłam już w maju, a teraz jest jak znalazł;
- jagód;
- pędów sosny (także majowy);
- malin;
- aronii
- i z czarnego bzu, który zrobiłam wczoraj.

W internecie znalazłam różne przepisy na ten sok, jednak postanowiłam zrobić go po swojemu.
Składniki, które użyłam do przygotowania soku:
- około 3kg owoców czarnego bzu
- 1 kg cukru
- 2 cytryny


W niezbyt ładny, bo deszczowy dzień udałam się do lasu i nazrywałam owoce czarnego bzu.
W domu, za pomocą widelca usunęłam owoce z baldachimów. Jagódki muszą być dojrzałe - czarne i lśniące. Zielone i niedojrzałe należy wyrzucić.
I pamiętajmy! NIE WOLNO JEŚĆ SUROWYCH OWOCÓW CZARNEGO BZU!!! Zawiera on substancję o nazwie sambunigryna, która jest TRUJĄCA, lecz pod wpływem wysokiej temperatury rozpada się. Tutaj znajdziecie więcej informacji o właściwościach leczniczych czarnego bzu.
Obrane i umyte owoce mój ukochany tato przepuścił przez sokownik i otrzymałam około 2,5 litra płynu.


 Do czystego soku dolałam jeszcze 1,5 litra wody i 1 kg cukru. Pozostawiłam do zagotowania.

Po zagotowaniu odszumowałam sok i dodałam sok z jednej cytryny i plasterki drugiej. Gotowałam sok przez 3 godziny tak dla pewności, aby ten trujący związek się rozpadł; lecz w różnych przepisach czytałam o dużo krótszym gotowaniu.


Po upływie 3 godzin sok dość odparował, ale i tak było go sporo. Przelałam gotujący się sok do butelek i odstawiłam do góry dnem (nie potrzeba wtedy już pasteryzować).
Dziś rano sprawdziłam czy butelki są zamknięte, podpisałam i są już w spiżarni :)
A oto efekt:
Jest pyszny :)
Na zdrowie!